Ludzie myślcie to nie boli - wywiad SMAR SW z Brumu

Ludzie myślcie to nie boli - wywiad SMAR SW z Brumu

Muzycy nie zawsze lubią opowiadać o historii zespołu. Dla jednych jest to nudne, drudzy wolą mówić o czymś innym. Jednak wielu fanów chciałoby znać parę faktów dotyczących aktu narodzin ulubionej kapeli. Yogurth znalazł doskonałe rozwiązanie. Zamiast przypominać sobie kiedy i jak to było, przeczytał krótką informację, wyszperaną z jakiegoś zine'a. Oczywiście informacja dotyczyła kapeli SMAR SW, jednej z najbardziej dziś znanych załóg punkowych w kraju. Oto przybliżona treść zine'owej notatki. SMAR SW Powstał na początku 1990. Nazwa nic nie oznacza, jest po prostu zajebista. Zespół nagrał do tej pory trzy kasety W Jedności Siła (fala 1992), Koncert na Zalesiu (Fala 1992) Walczmy o Swoje Prawa (Silverton 1993).

BRUM: Rzeszowski klimat szczególnie sprzyja różnym formom grania. Czy również punkowe kapele znalazły tu swoje miejsce i swoją publiczność?

SMAR SW: Trudno właściwie powiedzieć, że w Rzeszowie istnieje coś takiego jak scena punkowa. Jest kilka kapel, które zaczynają grać. Jedną z bardziej interesujących jest np. NUCLEAR POLITICS. Jednak generalnie jesteśmy osamotnieni. Oczywiście dotyczy to zespołów, a nie publiczności. Zaczyna się nowy, niespokojny, ale pozytywny ruch. Stare załogi odeszły, ale na ich miejsce powstają teraz nowe. Wszystko zaczyna się od początku.

BRUM: Dlaczego zdecydowaliście sie grać punk-rocka. Czy pociąga was muzyka, czy może jakieś motywy z ideologii, która jej towarzyszy?

SMAR SW: Przede wszystkim chcemy powiedzieć, że nie istnieje coś takiego jak punk-rock. Istnieje tylko punk i muzyka robiona przez punkowców. Punk-rock, to pojęcie wymyślone przez dziennikarzy, ludzi, którzy próbują opanować muzyczną branżę, zamykając ją w szufladkach, nadając jej etykiety. To pozwala lepiej manipulować muzyką i młodymi ludźmi, którzy nie zawsze wiedzą o co chodzi w danej dziedzinie. Punk jest o wiele szerszym pojęciem, niż punk-rock. Jest tak różnorodny. Wystarczy zresztą posłuchać punkowych kapel. A jeżeli chodzi o nasze początki - na początku była muzyka. Traktowaliśmy to trochę jako zabawę, a później już jako sposób życia. Weszliśmy w punk bardzo poważnie. Chcieliśmy coś przekazać, coś zrobić, a muzyka jest najlepszym środkiem przekazu dla młodych ludzi. Nie mogliśmy się wypowiedzieć przez kino, czy teatr, bo do tego nie mamy talentu czy możliwości. Nasza muzyka jest taka, jaka jest. Może na tym polu też brakuje nam talentu, ale nadrabiamy to zapałem. A zapał do tego co się robi, jest najważniejszy i pozwala pokonać przeróżne przeszkody. Przez muzykę dotarliśmy do sposobu myślenia, który towarzyszy ruchowi. I to okazało się równie pociągające jak sama muzyka. Punk to wolność, to szacunek do innych ludzi i wymaganie tego szacunku dla siebie samych. A poza tym łamanie reguł, skostniałych schematów rozumowania. To pociaga wszystkich zdrowo myslących młodych ludzi.

BRUM: No dobrze, ale ty SEZON studiujesz prawo. Z jednej strony chcecie łamać reguły, walczyć z systemem, a z drugiej przecież to między innymi prawo zamyka w schematach społeczeństwa. Czy nie wkrada się tu jakaś sprzeczność?

SMAR SW: Absolutnie. Studia prawnicze poszerzają horyzont, dają mozliwość poznania mechanizmów, w które jesteśmy wplątani. Wiedza o tych siłach rzadzących światem, to droga do wolności, do wyrwania się spod ich działania. Taka wiedza pozwala lepiej, skuteczniej się im przeciwstawić. Na tych studiach poznaje pewne schematy, jedne odrzucam, a inne modyfikuje własnym światopoglądem. To daje klarowność myślenia. Po prostu jeszcze lepiej wiem, czego chcę i do czego dążę.

BRUM: Powiedzieliście, że zaczęliscie grać, bo poczuliście potrzebę przekazania innym własnych przemyśleń. Jak opisalibyście ten przekaz. Czym waszym zadaniem jest punk?

SMAR SW: To przede wszystkim kierowanie się własnym rozumem. Oczywiście nie jest to takie niekontrolowane myślenie. Obowiązują pewne reguły przewodnie, które powinny dotyczyć wszystkich. Przede wszystkim szacunek i tolerancja, chociaż tu zdarzają się wyjątki. Faszyści też w sumie mogą powiedzieć, że kierują się własnym rozumem, ale to nie prawda. Oni dają się sterować albo politykom, albo zwyczajnym bandytom. Dlatego są takimi debilami. I dlatego też nie możemy ich tolerować, a tym bardziej szanować. Na siłę trzeba odpowiedzieć siłą. Chcemy otworzyć ludziom oczy choćby na takie właśnie prawdy. Chcemy też przekonać ludzi do innego spojrzenia na świat. Nie pakujemy się przy tym w jakieś utopie. Uważamy na przykład, że pieniadze są potrzebne, mieć je, to wspaniała rzecz. Jeden tylko warunek - to my musimy je mieć a nie one nas. Pieniądze to nie wszystko. Bezwzględna pogoń za mamoną, to jeden z tych kanałów, w które człowiek pakowany jest od dzieciństwa przez schorowaną cywilazację. Chcemy przekonać ludzi, że z takich kanałów można się wyrwać. Trzeba tylko uwierzyć we własną siłę.

BRUM: Sprzeciwiacie się zastanej rzeczywistości. Co w niej najbardziej was drażni? Co draźni was w systemie politycznym i gospodarczym? Czy jest on rzeczywiście taki zły?

SMAR SW: Zacznijmy od końca - jest zły, a nawet chujowy, Państwem powinno rządzić całe społeczeństwo a nie wybrane elity. Tylko takie poszerzenie społecznej kontroli pozwoli zachować zdrowe zasady w państwie. Im mniejsze elity rządzą krajem, tym wiekszy syf. Władza niszczy niestety nawet najporządniejszych. Ludzie muszą się wiele nauczyć zanim wezmą się za politykę i za władzę. Jeśli chcemy być wolni, musimy sobie uświadomić, że jesteśmy zniewoleni. To pierwszy krok do wolności. Ciężko jest walczyć z panującym systemem, bo system tkwi w ludzkich umysłach. Rząd tworzą przecież ludzie. Nikt nie odczuje wielkiej zmiany, gdy wysadzimy Belweder, bo zaraz wybudują następny. Dlatego my wolimy zmieniać sposób myślenia ludzi, którzy będą tam siedzieć. To drażni nas właśnie najbardziej - skostnienie, głupota i zniewolenie ludzi. Z tego rodzą się systemy oparte na instytucjach przemocy, które znamy z takich z pozoru niewinnych nazw jak policja, wojsko czy sąd. Przemoc jest czasami drogą do wolności, na przykład w walce z faszyzmem. Ale generalnie wyznajemy zasadę, że trzeba dążyć do wolności bez naruszania wolności innych ludzi. Dlatego właśnie chcemy przekonać wszystkich. Gdy uda się zmienić ludzką mentalność, znikną systemy. Gdy nikt nie będzie chciał iść do wojska, nie będzie armii. I podobnie ze wszystkim.

BRUM: Wróćmy jeszcze do muzyki. Słuchając fragmentów waszych pierwszych dwóch kaset, odniosłem wrażenie, że brzmią ostrzej, są bardziej agresywne, niż ostatnia. Czy jesteście z niej zadowoleni?

SMAR SW: Niezupełnie. Kasetę nagraliśmy w ciągu trzech dni, chociaż mieliśmy siedzieć w studio przez tydzień. Człowiek, który realizował nagrania, znał świetnie swój warsztat. Nie czuł jednak naszej muzyki. Walczmy o Swoje Prawa faktycznie jest mało agresywne i nagrane w ogromnym pośpiechu. Dlatego nie wszystko brzmi jak powinno. W lipcu wydamy nastepną kasetę i wtedy będzie to już to, o co nam chodzi. Przynajmniej mamy taka nadzieję. Nie wiemy jeszcze gdzie ją wydamy. Na razie chcemy realizować nagrania własnym sumptem, a później poszukamy wydawcy.

BRUM: Ostatnią płytę nagraliście po festiwalu w Jarocinie. Jakie są wasze wrażenia stamtąd? Przecież to podczas waszego koncertu zaczęła się zadyma na Małej Scenie.

SMAR SW: Rzeczywiście, w czasie koncertu na scenę weszło dużo ludzi. Poprosiliśmy żeby usiedli i poskutkowało. Jednak, kiedy już było właściwie po bałaganie, bramkarze zaczęli napierdalać punkowców. Teraz nie ma winnych. Ponoć dzisiaj już nikt sobie nie przypomina, że były zajścia. Ani policja, ani organizatorzy. A może trzeba było pomyśleć wcześniej, bo żeby zatrudniać skinów jako ochroniarzy, trzeba mieć naprawdę nierówno poukładane we łbie.

Jarocin jako miejsce ma swój wspaniały klimat. Świetni ludzie, świetne balangi. Nie jechaliśmy tam z nastawieniem, że będziemy grać. Myśleliśmy przede wszystkim o tym, że spotkamy znajomych. Natomiast Jarocin jako festiwal był do dupy. Straszna komercja. Na cały przegląd było tylko 40 minut punkowej muzyki. A przecież przyjeżdżają tam głównie punkowcy. Pojawili się jacyś dziwni sponsorzy. Po co? Po to, żeby zapłacić komercyjnym zespołom, które łykały za koncert po 40 baniek. Gdyby nie było tych grup, nie byliby potrzebni tacy sponsorzy. W sumie dobrze, że doszło do takiej rozróby. Może teraz Jarocin przestanie być maszyną do zarabiania pieniędzy przez jakichś frajerów. Za rok pewnie pojedziemy do Jarocina, żeby dokończyć robotę, ale pozostał żal za dawnymi latami.

BRUM: Padło przed chwilą magiczne słowo "komercja". Punkowe kapele oskarżane są o komercję gdy grają na dużych koncertach, nagrywają płyty. Czy sądzicie, że te zarzuty sa słuszne?

SMAR SW: Nas też oskarżano o komercję, dlatego, że wydaliśmy kasetę w Silvertonie i że kosztuje ona tyle, ile kosztuje. Ale to jakieś nieporozumienie. Komercja, to zejście z pewnej drogi, to kompromisy. Inaczej się gra, nie śpiewa się o drażliwych rzeczach. U nas nic się nie zmieniło. Gramy koncerty tylko za zwrot kosztów podróży. To, że bierzemy pieniądze za kasety, jest zupełnie normalne na całym świecie. Za płyty biorą nawet najbardziej niezależne kapele. Tylko w naszym chorym społeczeństwie jest to zarzutem. Ale ktoś chyba zapomina, że za coś musimy kupić instrumenty i struny. Komercyjny jest na przykład "Brum". Służy do wyciągania kasy od młodych ludzi. Wykorzystuje przy tym estetykę punk nie mając z tym ruchem nic wspólnego. Nie piszecie nic o skinach, nie ostrzegacie i nie krytykujecie. Pewnie ktoś się boi. I dlatego taka gazeta to szmaciarstwo. Rozmawiamy z tobą tylko dlatego, żeby powiedzieć, że nie identyfikujemy się z tą gazetą i że nie jesteśmy komercyjni. Chcemy też ostrzec wszystkich młodych ludzi, żeby nie dali się ogłupiać. Tylko tyle, wykorzystaliśmy po prostu okazję, by wypowiedzieć swoje poglądy, żeby pokazać jaki naprawdę jest punk. Przez to, że się wypowiedzieliśmy, nasze podlądy wcale nie uległy zmianie. Jeśli ktoś chce wiedzieć więcej o ruchu punk niech pisze do nas.

BRUM: W Blokadzie Myślenia śpiewacie: "Róbmy coś aby zacząć żyć, aby przestać wegetować". Co chcecie robić? Jak rozumiecie życie?

SMAR SW: Może najpierw o wegetacji - to codzienne reguły i schematy, odwalania ośmiu godzin roboczych plus małe przyjemności, na przykład żona. Ludzie, którzy tak spędzaja czas są w rzeczywistości martwi. Życie, to więcej radości, wolności. Nie można dać sobie wepchnąć tego całego gówna, które stara się nam wcisnąć władza.

BRUM: Wspomnieliście już o faszyźmie. W waszych utworach, takich jak Siła czy Holocaust piętnujecie nacjonalizm. Interesuje mnie jednak wasze zdanie o przyczynach nasilajacego się łysogłowia?

SMAR SW: Niektórym imponuje siła i przemoc. Pięścią leczą swoje kompleksy. A poza tym szkoła, wychowanie, wkuwanie patriotycznych wierszyków. Władza nie kwapi się do zmiany takiego systemu. Nie robi nic, żeby osłabić nacjonalizm. Najlepszym dowodem jest list gończy wysłany za Tejkowskim. Wszyscy wiedzieli gdzie go znaleźć, wystapił nawet w telewizji, a nie można go było złapać. Taka książka, jak Krucjata Łysogłowych nie powinna się wogóle ukazać. Zamiast dawać skinom mozliwość wypowiedzi, powinno się uświadomiać zło nazizmu, zwłaszcza w kraju, w którym jest wyjątkowy odpał na nacjonalizm. Na zachodzie są przecież takie ruchy jak komunistyczny Red Skins, czy Sharp. Oba z nazizmem nie mają nic wspólnego, a Sharp powstał nawet właściwie po to, by walczyć przeciw rasowym uprzedzeniom. Czasami jest też tak, ze ktoś dostanie wpierdol na koncercie, a później się goli. No bo jak to? Znowu ma dostać? Ludzie są po prostu zastraszeni.

BRUM: Szkoła, wychowanie, władza. Wymieniacie te instytucje, jako czynniki deformujące sposób myślenia przeciętnego człowieka. W niektórych tekstach dołącza także motyw ogłupiającej roli kościoła. Co waszym zdaniem sprawia, że kler tak źle wpływa na kształtowanie idei czy światopoglądu?

SMAR SW: Kosciół to mafia. Działa po to, by skupić wokół siebie jak najwięcej ludzi. Księża obiecują zbawienie i raj, a zarabiają na tym pieniądze. Narzucają przy tym z góry dogmaty i kanony. A przecież wszystkie współczesne dogmaty kłócą się z wiarą pierwszych chrześcijan. Kler zbija tylko majątek, żerując na ludzkiej naiwności. Są oczywiście ci prawdziwi księża, ale to wyjątki potwierdzające regułę. Wielu za to snuje się po imprezach, gdzie chleją i grają w karty. Ludzie się o tym dowiadują, a później spokojnie kładą na tacę. Wiara, to oczywiście indywidualna sprawa każdego człowieka, ale tak naprawdę, po co tacy pośrednicy między ludźmi i Bogiem.

BRUM: Bardzo wiele uwagi poświęcacie wolności: mówicie o tym co ją ogranicza. Czy uważacie, że ograniczają ją również narkotyki?

SMAR SW: Narkotyki są dla ludzi, ale nie odwrotnie. Jeśli ktoś się w tym zatraca, jeśli staje się to dla niego jedynym celem, wtedy faktycznie można mówić o ograniczeniu wolności.

BRUM: No dobrze, to brać czy nie. Dragi są fajne ale można się zagalopować. Jak to rozwiązać?

SMAR SW: Tego tak naprawdę nie wiemy. W sumie jesteśmy za legalizacją marihuany. Jesteśmy też za tym, żeby każdy mógł wybrać między dragami a wódą. Żeby mógł wybrać swój los. Znowu trzeba tu liczyć na własną siłę. Na pewno żadna prohibicja nie zlikwiduje problemu. Prohibicja odbierająca ludziom narkotyki, dyktowana jest tylko interesem państwa. Trudno jest utrzymać monopol na narkotyki. Pojawili sie prywatni producenci, państwo nie jest w stanie tego kontrolować. A to oznacza tylko jedno - mniej pieniędzy, bo dostep do narkotyków zmniejszyłby spożycie alkoholu. Wracając jeszcze do pytania - czy brać? Nie jesteśmy przeciwko narkotykom, tylko przeciw pewnym bezmyślnym postawom.

BRUM: Staracie się muzyką, piosenkami wpłynąć na ludzi. A co sądzicie o tych, którzy swoją postawą, organizowanymi akcjami, starają się osiągnąć podobny, zbawienny wpływ. Jak odbieracie np. akcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy?

SMAR SW: Założenia akcji są słuszne. Społeczeństwo dało się zjednoczyć w pięknym przedsięwzięciu. Ale z drugiej strony wszyscy zapomnieli, że płacą ogromne podatki, które powinno wykorzystać państwo. To właśnie ono powinno zapewnić opiekę, a nie my sami. A tak ludzie robią zrzutki, żeby kogoś uratować. Nie powinno tak być. Natomiast człowieka, który zorganizował te akcję nie lubimy. Pomaga dzieciom bo to piękne i spektakularne, a inni ludzie go nie obchodzą. W telewizji jest sympatycznym koleżką, a na codzień, to chłodny, wyrachowany facet, który z obojętnością a nawet chłodem traktuje niepotrzebnych dla siebie ludzi. Doskonale to widać na koncertach, tak od kuchni, albo na przesłuchaniach.

BRUM: Na koniec przedstawcie obecny skład zespołu. Coś się chyba zmieniło?

SMAR SW: Tak, rozstaliśmy się z Ninją, naszym dawnym basistą. Przestaliśmy się zgadzać muzycznie i światopoglądowo. Obecny skład: Sezon - śpiewa, Yogurth - gra na gitarze, Sikor - bębni, Kaktus - gra na basie

Rozmawiał: Artur Podgórski

  • 0 comments
    No comments yet
  • write comment
website no use cookies, no spying, no tracking
to use the website, we check:
country: US · city: Columbus · ip: 3.144.17.45
device: computer · browser: AppleWebKit 537 · platform:
counter: 1 · online: 666
created and powered by:
www.RobiYogi.com - Professional Responsive Websites
00:00
00:00
close