Recenzja na nietylkorock1992.blogspot.com SMAR SW - Samobójstwo

Smar SW – "Samobójstwo" (1996)

Smar SW podczas nagrywania "Świadomości" postanowił odejść od typowego punkowego grania.

Dla wielu miłośników grupy było to nie do przyjęcia, jednak chłopaki nie przejęli się tym i postanowili dalej robić swoje.

Potwierdza to samo brzmienie następnego albumu - jest jeszcze bardziej agresywne, zróżnicowane, wręcz metalowe. Swoistego smaczku dodają również dodatkowe instrumenty, jak np. konga.

Jednak nie na samej muzyce różnice się kończą; członkowie kapeli byli zmuszeni pożegnać się również z dotychczasowym perkusistą - "Sikorem", który postanowił wyemigrować do Amsterdamu.

Na jego miejsce zaangażowali "Słonia" (zresztą wcześniej zespół również nie uchronił się od zmiany w składzie - po bestsellerowym albumie "Walczmy o swoje prawa", miejsce "Ninji" zajął na basie "Kaktus").

Inną sprawą jest długość utworów na płycie: może ilość nie powala, ale numery są naprawdę długie (np. "Strach", który trwa aż jedenaście (!) minut oraz niewiele krótsze "Samobójstwo" - dziesięć minut i trzydzieści jeden sekund).

Co do zawartości samych tekstów - jest to jedyny niezmienny punkt.

Chłopcy nadal sprzeciwiają się systemowi, braku wolności, ujarzmieniu jednostki.

Ten agresywny album otwiera "Strach" - jeden z moich ulubionych kawałków tej kapeli. Ciekawym zabiegiem jest śpiewanie tu na dwa głosy, tym bardziej, że oba zdecydowanie bardzo różnią się od siebie.

"Yogurth" (gitarzysta grupy) dysponuje mocnym, lecz czystszym wokalem w przeciwieństwie do głównego krzykacza kapeli - "Sezona"; zresztą to jego "chrypka" i ten "brud" w głosie sprawia, że jest moim faworytem w tym zestawie.:wink:

Druga sprawa - konga, dzięki gościnnemu udziałowi Dominika Muszyńskiego. Świetny zabieg (zresztą usłyszymy je również w innych miejscach na płycie).

Numer zaczyna się właśnie od nich, chwilę potem następuje wejście basu, a następnie słyszymy szepczącego "Yogurtha":

"Strach, który Cię ogarnął tkwi w Tobie od urodzenia.

Tylko czasem silniej go odczuwasz

i wtedy chronisz się tam,

gdzie można go przeczekać aż do następnego ataku.

Jak długo możesz uciekać przed tym co jest w Tobie? Z Tobą i przy Tobie?

Albo sam go pokonasz, albo wraz z Tobą inni zaczną się bać i uciekać"

Później muzyka i wokal przechodzą w ostry, metalowy czad.

Chłopaki wykrzykują takie momenty, jak:

"Oprzeć się prawom tradycji - za mało determinacji.

Wyzwolić się z ignorancji - za mało determinacji.

Odrzucić chorą egzystencję - za mało determinacji.

Wydostać się z klatki - za mało determinacji".

Zmiana własnego procesu myślenia dla większości jest faktycznie niezwykle trudnym zabiegiem, tym bardziej, jeśli większość ludzi żyje właśnie według utartych norm i schematów.

Niektórym wydaje się to nawet niemożliwe (zresztą czy oni w ogóle zaprzątają sobie tym głowę?):

"To już za daleko, aby zawrócić i z punktu wyjścia iść w inną stronę.

Zagubione ofiary wadliwej ewolucji, trędowaci pielęgnujący swą chorobę.

Masowa konsumpcja wielkiego przemysłu, powszechne iluzje zbiorowej psychozy.

Wszechobecna reklama tandety, preparowana rzeczywistość".

Myślę, że do teraźniejszych czasów ten tekst pasuje chyba nawet bardziej niż w czasach, kiedy powstał. A ja:

"Oglądam spektakl radosnego pochodu na rzeź".

A wszystko to "podlane" naprawdę ostrą, "jadowitą" muzyką. Zresztą chłopaki znów podzielili się tekstem jak w przypadku "Strachu".

"Na rzeź" to jeden z najmocniejszych punktów tej płyty (tu kolejny bonus w postaci wiolonczeli).

"Żyjecie odcięci od przyrody, kultura wieku atomowego. Rozwijasz się przeciw naturze"

- brzmi znajomo? Tym razem obowiązki głównego krzykacza przejął "Yogurth".

"Miasto" opowiada o tym jak człowiek egzystuje, jak wygląda jego życie w takim miejscu. Tutaj ponowie główne stery przejął "Sezon":

"W ciemnych, betonowych dziurach, ślepi ludzie płaczą za przestrzenią.

Dzieci wieżowców pozbawione widnokręgu. Hałas, tłok, plastikowa paranoja.

Miasto: masa, maszyna, mamona, mass media, menele, mury, martwota".

Coś w tym jest, osobiście sama często "ładuję baterie" przechadzając się w miejscach odległych od cywilizacji; odnajdując przy tym wewnętrzny spokój.

Mamy na płycie również "Skowyt" - kawałek znany z wydanej na rok wcześniej "Świadomości".

Na omawianym albumie w nieco innej wersji; osobiście dużo bardziej ujął mnie klimat pierwowzoru.

"Samobójstwo", czyli utwór, który nadał tytuł albumowi, to opowieść o mechanizmach, które przejęły kontrolę nad jednostką, nad jej samostanowieniem:

"Ktoś brutalnie wszedł do Twojej głowy, ktoś brutalnie zajął Twoje myśli - teraz patrzysz ich oczami, teraz oddychasz ich ustami. Teraz myślisz ich myślami, teraz oddychasz ich ustami".

I dalej:

"(...) Ukształtowane na niewoli mechanizmy władzy, przejęły kontrolę nad ludzką populacją. Potężny aparat stwarza pozory; to nadal jest ta sama tyrania".

Osobiście bardzo lubię ten kawałek - jak dla mnie - jeden z najlepszych w dorobku tego zespołu. Wokalista świetnie odnalazł się w tym utworze, szczególnie końcówka kawałka jest bardzo fajnie zaśpiewana. Sprawia wrażenie jakby zaśpiewana "niskim" głosem.

Co do muzyki - "Samobójstwo" płynnie przechodzi w "Obcego", który zamyka płytę (znów te konga!). Zdecydowanie "najlżejszy" numer z całego albumu. Jednak owa "lekkość" nie idzie w parze z brutalną rzeczywistością, którą zastajemy w tekście:

"Obcy w swoim domu, obcy matce Ziemi. Ślepi w zaspakajaniu swoich potrzeb.

Matka Ziemia - sprzedana i plądrowana, gwałcona waszym nienasyceniem.

Nie jest waszym bratem, lecz wrogiem.

Wygląd miast zadaje ból oczom, w zimnych miastach nie ma ciszy.

Nie słychać wołania samotnego ptaka. Nie rozumem..."

Niestety, jak na razie, nie widać nadziei na to, że cokolwiek zmieni się w tej kwestii.

"Postęp" nie idzie w parze z naturą.

"Samobójstwo" - co przyznam zupełnie szczerze - ciężko mi było przetrawić przy pierwszych odsłuchaniach.

Wcześniej odkładałam te próby zapoznania się z albumem na jakiś czas, chłonąc przy tym wcześniejsze dokonania.

Jeśli w przypadku "Świadomości" proces przyswojenia nie trwał zbyt długo, to już "Samobójstwo" zajęło mi trochę więcej czasu.

Swoją drogą, to dziwne jak na kogoś, kto chłonie cięższą muzykę...

Myślę, że w dużej mierze jest to efektem myślenia - Smar SW - punk.

Zresztą moją pierwszą reakcją po usłyszeniu fragmentu płyty było: "to nie ten zespół".

Ciekawe, bo jestem przekonana, że gdybym nie wiedziała o fakcie, że to album właśnie "tego" zespołu, to pewnie od razu pochłonęłabym całą płytę. Albo - jeśli zespół zacząłby od czegoś cięższego, część fanów miałabym pewnie problem z przyswojeniem punkowego oblicza kapeli.

Ot, taki mały przykład schematycznego myślenia.:wink:

Wracając do oceny - ostatnie wydawnictwo punkowców z Rzeszowa jest dojrzałe, nie tylko pod względem muzycznym. Jeśli temat tekstów jest nadal taki sam, to forma zdecydowanie dojrzalsza.

Słuchając tekstów ze "Świadomości" można stwierdzić, że jest to dojrzały album w każdym calu. A jednak... chłopaki potrafili zaskoczyć.

Kiedy tak sięgnę pamięcią do albumu "W jedności siła", wydanym w 1992, czyli zaledwie cztery (!) lata wcześniej niż ich finalne dzieło, to naprawdę jestem zaskoczona.

Jednym zdaniem: Smar SW popełnił spektakularne "Samobójstwo".

Lista utworów:

1. Strach

2. Na rzeź

3. Kultura wieku atomowego

4. Świadoma droga

5. Antidotum

6. Miasto

7. Skowyt

8. Samobójstwo

9. Obcy

Skład:

- Sezon - wokal

- Kaktus - bas

- Słoniu - perkusja

- Yogurth - gitara, wokal

- Dominik Muszyński - konga

- Ewa "Cleo" Gunia - skrzypce

Ocena: 10/10

  • 0 comments
    No comments yet
  • write comment
website no use cookies, no spying, no tracking
to use the website, we check:
country: US · city: Ashburn · ip: 18.209.209.246
device: computer · browser: claudebot · platform:
counter: 1 · online: 666
created and powered by:
www.RobiYogi.com - Professional Responsive Websites
00:00
00:00
close