Czy na festiwalach dojdzie do "zadym"

Rock za stalowymi sztachetami

Połamane ławki jarocińskiego amfiteatru i zdemolowany prywatny sprzęt muzyczny wartości wielu milionów i wiele poturbowanych osób w zajściach ulicznych z policją w Brodnicy - to obrazki, które za pośrednicywem mediów dotarły do świadomości całego społeczeństwa i potwierdziły w zeszłym roku zły mit imprez rockowych. Ich nagłośnieniu sprzyja z pewnością posucha informacyjna sezonu ogórkowego. Jednak rok ubiegły pod względem eskalacji przemocy, narastania frustracji i agresji na rockowych koncertach był rzeczywiście wyjątkowy.

Z tym większą niepewnością należy oczekiwać kolejnych edycji festiwalu w Brodnicy (22-31 lipca) i Jarocinie (4-6 sierpnoa). Co nie znaczy, że musi dojść do powtórki z zeszłorocznych zajść. Wskazywałyby na to przygotowania policji i agencji ochrony odpowiedzialnych za porządek w czasie trwania muzycznych imprez. Choć jak sami zainteresowani twierdzą - niczego nie da się przewidzieć.

Bluesowe śniadanie na trawie

Muzyczny Camping w Brodnicy przyciągał zawsze najspokojniejszą, pokojowo do świata nastawioną publiczność. Nie wszystkich było stać na kupno biletu. Ale rekompensowała to możliwość kąpieli w brodnickim jeziorze, tanie śniadania na trawie i darmowy - szczególnie nocą - dostęp do łodzi i kajaków. Zespoły występujące w brodnickim amfiteatrze można było też oglądać z dachów pobliskich domów. Rok temu przeniesiono koncerty do parku za domem kultury. Nie opodal stał budynek przeznaczony do rozbiórki. Idealny arsenał kamieni. W pełnej napięcia sytuacji doszło do starć, poszły w ruch kamienie i pałki. Były przypadki pobicia, okaleczeń. Wybito szyby w brodnickim domu kultury i pobliskich kamienicach. Do tej pory prokuratura toruńska nie ustaliła, kto jest winny zajść. Jednak dawny czar Campingu prysł bezpowrotnie, a sama impreza została w tym roku wypchnięta z mazurskiego pleneru do sali klubu "Piano". Planowany był co prawda 30 lipca jeden koncert nad jeziorem Niskie Brodne. Ale gdy burmistrz dowiedział się, że jego sponsorem ma być browar "EB" - wystąpił do premiera o wprowadzenie w tym dniu prohibicji.

- Choć do Brodnicy może przyjechać w tym roku mniej niż poprzednio rockfanów, wstępnie przygotowujemy się na wysłanie tam trzech kompanii, czyli 300 policjantów - mówi Bolesław Szpryngel, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Toruniu. - Musimy chronić nie tylko miasto, ale drogi i szlaki kolejowe. Oczywiście, gdy w ostatniej chwili okaże się, że taka policyjna armia nie jest w mieście potrzebna, zmniejszymy ją. W każdej chwili gotowi jesteśmy jednak przerzucić tam naszych funkcjonariuszy.

Kielecki Smar na pięść

Dwie godziny trwały zdarzenia poprzedzające zniszczenie amfiteatru w Jarocinie. Dla publiczności, która wzięła w niej udział powodem do wszczęcia awantur było niedopuszczenie do konkursu kieleckiej formacji Smar SW reprezentującej lokalny front anarchistyczny.

Nie bez znaczenia była komercjalizacja festiwalu. Tak pod względem artystycznym - w konkursie i na głównej scenie zamiast punka prezentowano najczęściej modne ostatnio ciężkie brzmienie grunge - jak i organizacyjnym: palącą tanie papierosy rockową publiczność drażniło logo Marlboro, sponsora, który wzmocnił festiwalową kasę pokaźnym zastrzykiem pieniędzy. Tak naprawdę trudno jednak do końca ustalić przyczyny zachowania tłumu, z którym od początku - podobnie jak w Brodnicy - cichą wojnę toczyli agenci ochrony festiwalu. Uderzająca była nieporadność ich jarocińskiego szefa. W końcu wymuszane na nim i organizatorach, przez nieco podchmieloną punkową załogę, kolejne bisy skończyły się zdobyciem sceny. Bramkarzy i punków dzieliła odległość, którą łatwo mogła pokonać zaciśnięta pięść czy uniesiona noga. I tę odległość pokonała.

Rambo - nieproszony gość

W tym roku w Jarocinie przybył jeszcze jeden ewentualny powód niezadwolenia. Wieczorne koncerty w amfiteatrze, a właśnie tu koczowała zazwyczaj cały dzień publiczność bez pieniędzy i karnetów wstępu na stadion, gdzie grają festiwalowe gwiazdy - będą płatne. A sam amfiteatr ogrodzony podwójnym rzędem "bramek".

- Wolny wstęp będzie tylko na koncerty konkursowe w amfiteatrze, każdego z trzech festiwalowych dni od godz. 10:00 do 16:00 - mówi Adam Grzegorczyk, dyrektor festiwalu w Jarocinie. - Problem bezpłatnych koncertów w amfiteatrze, to nie tylko kwestia kto za nie zapłaci, ale i weźmie odpowiedzialność za bezpieczeństwo. Dlatego zdecydowaliśmy się z Systemem Ochrony "SEZAM" stworzyć układ podwójnych bramek. Pozwoli to na stworzenie stref bezpieczeństwa, którymi będą poruszać się tylko ochroniarze oraz służby sanitarne. Będą one jednocześnie drogami ewakuacyjnymi. Przy wejściach agenci będą sprawdzać czy publiczność nie wnosi ostrych przedmiotów, alkoholu, narkotyków. Ten nadzór musi być dyskretny, ale widoczny.

- Głównym warunkiem, jaki postawiliśmy organizatorowi było zainstalowanie w obiektach festiwalowych odpowiedniej liczby bramek - wejść i rzeczywiście nie poskąpiono na to pieniędzy - mówi Piotr Nojszewski z Systemu Ochrony "SEZAM". - Również na stadionie zamiast parkanu z płyt, który można było zdemontować, jest teraz parkan ze stalowych sztachet wysokości ponad 2,5 metra.

285 agentów "SEZAMU" pojawi się w Jarocinie w czarnych kombinezonach. Nie będą mieli jednak pałek, kajdanek i urządzeń do porażenia prądem ani gazu.

- Nasza taktyka polega na tym, by likwidować wszystkie ewentualne konflikty, nim dojdzie do ich eskalacji. Będziemy wyłapywać z tłumu osoby najbardziej agresywne. Łaczność między dowódcami poszczególnych grup i sztabem dowodzenia zapewnią krótkofalówki. W każdej chwili będziemy mogli podjąć decyzję o wysłaniu lotnego patrolu, tam gdzie zrobi się niebezpiecznie. Cały czas będziemy informować o sytuacji policję, która może wkroczyć do akcji w momencie największego zagrożenia. Nie lekceważymy publiczności jarocińskiej. Wiemy, że ci którzy chcą wywołać burdy to jej niewielki margines. Nasi agenci wiedzą o tym i żaden z nich nie zamierza udawać Rambo.

W Jarocinie obecnych będzie także 500 policjantów.

- Co roku zdarzały się incydenty w Jarocinie, ale ten z zeszłego roku był największy - mówi Adam Grzegorczyk. - Jeśli ponownie dojdzie do nich, staną się stałym elementem festiwalowego folkloru.

Jacek Cieślak

  • 0 comments
    No comments yet
  • write comment
website no use cookies, no spying, no tracking
to use the website, we check:
country: US · city: North · ip: 18.232.185.167
device: computer · browser: claudebot · platform:
counter: 1 · online: 666
created and powered by:
www.RobiYogi.com - Professional Responsive Websites
00:00
00:00
close